Ks. Kazimierz Cyganek urodził się 8 marca 1903 r. w wielodzietnej rodzinie drobnych rolników (miał dziesięcioro rodzeństwa) w parafii Zadroże w pow. olkuskim. Przez kilka lat kształcił się w gimnazjach kolejno w Ojcowie, Kielcach i Tarnowskich Górach, naukę łącząc z pracą urzędnika kolejowego. Po zakończeniu edukacji gimnazjalnej dalej pracował jako urzędnik kolejowy w Sosnowcu. Tu zrodziło się jego powołanie do kapłaństwa. Udaje się do niższego seminarium duchownego w Wilnie, gdzie w 1928 roku uzyskał maturę. Należał do Wileńskiego Koła Teologów, a także wraz z kolegami organizował prelekcje, w tym dla kolejarzy. Potem przechodzi do seminarium wyższego i dnia 26 maja 1934 r. z rąk arcybiskupa Romualda Jałbrzykowskiego otrzymuje święcenia kapłańskie. Postacią, której najwięcej zwdzięczał w seminarium wileńskim był ks. Karol Lubianiec. Tak go wspominał: „kiedy z powodów trudności w nauce chciałem zrezygnować z matury i kapłaństwa – on podtrzymywał mnie na duchu, ośmielił, pomógł zostać kapłanem. Za to jestem Mu niezmiernie wdzięczny.”
Na pierwszą placówkę duszpasterską skierowany został do Krynek koło Sokółki, gdzie do 1935 był wikariuszem i prefektem. W latach 1935-1937 wypełniał analogiczne funkcje w Trzciannem. W 1938 objął probostwo w Piaskach i Zelwianach koło Wołkowyska. W sierpniu 1939 r. został powołany jako kapelan do 42 Pułku Piechoty w Białymstoku wchodzącego w skład 18 Dywizji Piechoty. W dniach mobilizacji dwa razy dziennie na placu koszar przyjmuje przysięgę rezerwistów. Po wybuchu wojny otrzymawszy jednokonną bryczkę oraz walizkę z przyborami liturgicznymi z taborem pułkowym został przewieziony w okolice Ostrołęki, miejsce stacjonowania 42 pp. Pierwszym miejscem postoju była wieś Rzekuń. Spadają pierwsze bomby, są ranni żołnierze, trzeba udzielać posługi kapłańskiej. Tu również ks. kapelan Cyganek przeżył przygodę zagrażającą życiu. Oddalił się do pobliskiego lasu, aby na chwilę odpocząć i pomodlić się w ciszy. Był w wojskowym mundurze i miał ze sobą lornetkę. W pewnej chwili został otoczony przez polską żandarmerię polową i został potraktowany, jako szpieg. Zdjęto mu pas, odebrano lornetkę i kazano unieść ręce do góry. Legitymacja urzędnika kolejowego z Sosnowca w żaden sposób nie pasowała dowódcy patrolu do funkcji kapelana. Dopiero sierżant Michał Mieczkowski i lekarz pułkowy, przygodnie spotkani w drodze do dowództwa pułku, zażegnali niebezpieczeństwo.
Następnie 42 pułk wycofał się w kierunku Czerwonego Boru. W okolicach Zambrowa pułk został zaatakowany ogniem artyleryjskim przez Niemców. Oddziały 18 dywizji piechoty bohatersko broniły odcinka „Wizna” i linii rzeki Narwi. Po kilkudniowych walkach pułk został rozbity. Większość oficerów i żołnierzy dostała się do niewoli niemieckiej. Ks. Cyganek wspomina: „tam, gdzie przeżyłem piekło – wybuchy pocisków, krzyki Polaków i Niemców, szum wozów pancernych – dwie godziny wydały mi się trzema dniami”. Odwiedzając po wielu latach miejsce walk, umieścił na drzewie ryngraf Matki Boskiej Ostrobramskiej jako wotum za ocalenie.
Po rozbiciu pułku ks. Cyganek przebrał się w stare ubranie i przy pomocy ludności cywilnej polnymi drogami przez Strękową Górę dostał się do parafii Trzcianne, gdzie wcześniej przez trzy lata był wikariuszem. W parafii Trzcianne przebywał przez cały 1940 r. Od stycznia 1941 r. pracował w parafii Krypno. Po śmierci ks. Edwarda Junga *, zamordowanego przez cofające się wojska sowieckie w czerwcu 1941 r., przeniósł się w 1942 roku do Knyszyna.
Pobyt w Knyszynie i bezczynność okupacyjna w długie wieczory zimowe przy lampie naftowej, jak sam o tym pisze, stworzyły okazję do zainteresowania się historią parafii knyszyńskiej. Zrodziła się wówczas pasja kronikarska. Innym motywem była bogata przeszłość historyczna miasteczka, związana z pobytem i śmiercią w Knyszynie ostatniego z Jagiellonów, króla Zygmunta Augusta. Do pisania kroniki mobilizował także księdza kontakt z ciekawym mieszkańcem Knyszyna, jakim był Józef Piasecki.
Kronika liczy około 250 stron maszynopisu. Składa się z dwóch części: I – Knyszyn – miasto, II – Knyszyn – kościół. Jest ona cenną pozycją zawierającą wiele dat i szczegółów opartych na trudno dostępnych źródłach i dokumentach, opracowaną z dużą skrupulatnością.
W styczniu 1946 ks. Cyganek przeniósł się do pracy na Warmii i Mazurach. Początkowo był wikariuszem w Giżycku, gdzie jednocześnie pełnił obowiązki prefekta w gimnazjum i liceum pedagogicznym. Od 1949 pracował jako proboszcz w Rynie, dojeżdżając zarazem do Szymonki i Sterławek. Również na kolejnym probostwie w Dąbrównie, gdzie pełnił posługę w latach 1951-1955, dojeżdżał do miejscowości okolicznych – Marwałdu, Ruszkowa i Dylewa. W latach 1955-1957 był proboszczem w Zielonce Pasłęckiej (z dojazdem do Sambrodu), a w latach 1957-1959 w Zalewie, skąd dojeżdżał do Dobrzyk i Boreczna. W okresie pracy w Zalewie był także wizytatorem nauczania religii na powiat morąski.
W 1959 mianowany został proboszczem i dziekanem w Pasłęku. Powrócił tam do swoich historycznych zainteresowań, których wyrazem stała się pozostała w maszynopisie Kronika Pasłęka. Uważany za pierwszego polskiego kronikarza dziejów Pasłęka, obdarzony został honorowym członkostwem Towarzystwa Miłośników Pasłęka. Poza Kroniką Pasłęka i wspomnianą wyżej Kroniką Knyszyna, pozostawił również kroniki rodzinnej parafii Zadroże, kronikę Zalewa oraz wspomnienia z czasów nauki w gimnazjum w Ojcowie. W 1973 przeszedł na emeryturę z funkcji proboszcza i dziekana w Pasłęku, ale pozostał w tym mieście jako rektor kościoła św. Józefa.
W lutym 1961 obdarzony został godnością kanonika honorowego kapituły kolegiackiej w Dobrym Mieście; od kwietnia 1974 był tamże kanonikiem rzeczywistym (pierwszej nominacji na kanonika rzeczywistego w lutym 1965 nie przyjął). Zmarł 10 czerwca 1989 r. w Giżycku. Pochowany został w rodzinnym grobowcu w Zadrożu koło Krakowa. Warto, aby ten gorliwy kapłan, wielki patriota i Polak został upamiętniony w świadomości nie tylko mieszkańców Knyszyna.
Edmund Chodorowski, Glospasleka.pl
Knyszyn.pl
* Od końca września 1939 do czerwca 1941 r. na białostocczyźnie trwała okupacja sowiecka. Stanowiliśmy zachodnią część Białoruskiej Republiki. W Knyszynie ksiądz proboszcz i wikary zostali usunięci z mieszkań na plebanii. Ks. proboszcz Franciszek Bryks zamieszkał w pokoiku u organisty Nowickiego, zaś ks. wikary Edward Jung u Mikołaja Bruszewskiego. W budynku plebanii mieściła się rejonowa siedziba NKWD i sąd. Obecnie budynek starej plebanii. Murowaną plebanię obok zbudowano już po wojnie. Knyszyńska placówka NKWD podlegała wyższym władzom w Mińsku. Tu analizowano i zbierano donosy na Kościół i księży w rozległym regionie Białostocczyzny. Opodatkowywano parafie i przygotowywano tajne listy wywózki na Sybir. Szerzej na ten temat pisze Michał Gnatowski: "Antyreligijna działalność władz radzieckich w regionie białostockim w latach 1939-1941 w świetle dokumentów" [w:] Studia Podlaskie, t VIII, Białystok 1997. W tragicznych dniach czerwca 1941 r., gdy wojska sowieckie po niespodziewanym uderzeniu Niemców w zamieszaniu i chaosie opuszczały nasze tereny ks. proboszcz F. Bryks w ubraniu robotnika zajmującego się koszeniem łąki ukrył się na kolonii pod Knyszynem u Łazarczyków. O grożącym niebezpieczeństwie przestrzegał kilkakrotnie Junga. Atmosfera tamtych kilku dni była przerażająca, zabierano rolnikom przede wszystkim konie, kontrolowano osoby cywilne spotykane na drogach i polach, podejrzewano je o szpiegostwo na rzecz Niemców, grożono bronią a w niektórych wypadkach nawet strzelano. Górą płynęły eskadry samolotów niemieckich i chwilami było słychać wybuchy bomb. Ks. Jung jak zwykle po odprawieniu Mszy św. w godzinach po rannych w dniu 24 czerwca udał się do Bruszewskich. Widząc narastające niebezpieczeństwo całą rodziną udali się do lasu. Idąc polnymi ścieżkami zatrzymani zostali przez się wojsko sowieckie. Po sprawdzeniu tożsamości księdza podarto brewiarz i rzucono podejrzenie na związek nazwiska z pochodzeniem niemieckim. Mimo próśb i wyjaśnień wielu osób, został zatrzymany i odprowadzony do dowództwa do lasu zwanego Gajem. Tu w pobliżu żwirowni został bestialsko zamordowany, przysypany cienką warstwą ziemi i przykryty gałęziami. Po kilku dniach poszukiwań ciało księdza odnaleźli mieszkańcy Poniklicy. Rozpoznała je po pantoflach księdza Serafina Lipska, przełożona Zakonu św. Franciszka przy parafii. Miał rozbitą głowę, wykłute oczy, obcięte uszy, rozpruty brzuch i wiele kłuć bagnetem. Zwłoki księdza przewiózł furmanką na cmentarz przy kościele Stanisław Bruszewski. Mieszkający w pobliżu kościoła stolarz Józef Ciechanowski zrobił szybko trumnę. Pogrzeb z udziałem parafian zorganizował ks. proboszcz Franciszek Bryks. Ks. Edward Jung miał 27 lat, pochodził z województwa lubelskiego. Knyszyn był pierwszą parafią w jakiej pracował. Zginął śmiercią męczennika podobnie jak około innych 10 księży archidiecezji wileńskiej w czerwcu 1941 roku.